John Kennedy, po krótkiej kąpieli w basenie Białego Domu i lunchu z rodziną, poprowadził trzecie w ostatnich dniach oficjalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Za cztery godziny „najlepiej strzeżony sekret w historii rządu” – jak się wyraził prezydent – miał stać się publiczną własnością. Z tego względu Rada postanowiła nadać oficjalny tytuł kręgowi doradców prezydenta, zajmujących się problemem radzieckich rakiet na Kubie i szukających amerykańskiej odpowiedzi na to posunięcie. Tak więc podczas poniedziałkowego posiedzenia, z udziałem całego Połączonego Kolegium Szefów Sztabów, formalnie powołano Komitet Wykonawczy Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Przyjęty z tej okazji dokument Rady stwierdzał, że celem Komitetu „jest skuteczne prowadzenie operacji w trakcie obecnego kryzysu”. Komitet, działający pod przewodnictwem prezydenta, był zobowiązany do zbierania się codziennie o godzinie dziesiątej.
Na Kremlu trwało posiedzenie prezydium KC KPZR. Marszałek Malinowski przekonywał:
– Nie sądzę, aby Stany Zjednoczone były w stanie podjąć jakieś błyskawiczne kroki. Po prostu, nie są tego rodzaju państwem. Najwyraźniej to przemówienie przez radio to sztuczka w ramach kampanii wyborczej. Nawet jeśli zadeklarują, że wdzierają się na Kubę, to wciąż będziemy mieli czas się przygotować. Myślę, że nie znajdujemy się jeszcze w sytuacji, która wymagałaby postawienia naszych rakiet w stan pełnego alarmu.
– Zgadzam się z konkluzją towarzysza Malinowskiego – odetchnął Chruszczow. – Idzie o to, że my nie chcemy rozpętać wojny, chcemy jedynie zagrozić im, powstrzymać Stany Zjednoczone w stosunku do Kuby. Trudność polega na tym, że nie zrobiliśmy jeszcze wszystkiego co zaplanowaliśmy, i nie opublikowaliśmy umowy. To tragiczne, że oni mogliby zaatakować, a my będziemy ich odpierać. To może przekształcić się w wielką wojnę!
Filed under: Przebieg wydarzeń |