Biały Dom od świtu szykował się do nadciągającej burzy. Przygotowano miejsca do spania w schronie bombowym dla personelu i stołówkę do wydawania posiłków dzień i noc. Wszyscy pracownicy otrzymali instrukcje postępowania w razie ataku. Rano John Kennedy zatelefonował do byłych prezydentów: Eisenhowera, Trumana i Hoovera i zaznajomił ich ze swymi planami. Na godzinę dziesiątą Kennedy wezwał do siebie Artura Schlesingera. Chciał, by Schlesinger towarzyszył ambasadorowi Stevensonowi w Nowym Jorku. Schlesinger zauważył, że prezydent jest skłonny do wynurzeń.
– To zadziwiające – powiedział Kennedy – że nikt z wywiadu nie przewidział sowieckiej próby przekształcenia Kuby w bazę atomową. Wszyscy zakładali, że Rosjanie nie będą na tyle głupi, by dawać nam taki pretekst do interwencji.
– Wobec tego – zapytał Schlesinger – co, pana zdaniem, skłoniło Chruszczowa do tego kroku?
– Są co najmniej trzy powody – odparł Kennedy. – Po pierwsze, mogłoby to zbliżyć do siebie Rosję i Chiny, a przynajmniej wzmocnić sowiecką pozycję w bloku komunistycznym, pokazując, że Moskwa jest zdolna do śmiałej akcji w celu poparcia komunistycznej rewolucji. Po drugie, to całkowicie zmienia sytuację, w której można by wrócić do sprawy Berlina po naszych wyborach. Po trzecie, jest to kolosalny wewnętrzny problem polityczny, z którym Stany Zjednoczone muszą się uporać.
Na Kremlu zapanował pesymizm. Źródła wywiadowcze donosiły o ruchach wojsk amerykańskich. Wieść o zapowiadanym wystąpieniu Kennedy’ego w radiu i telewizji dotarła do Chruszczowa. Pierwszy Sekretarz poczuł strach.
Filed under: Przebieg wydarzeń |