• Główni uczestnicy

    John F. Kennedy, lat 45,
    trzydziesty piąty prezydent Stanów Zjednoczonych
    Nikita S. Chruszczow, lat 68,
    I sekretarz KC KPZR i premier Związku Radzieckiego

  • W księgarniach:

  • „Zaczniemy wojnę w poniedziałek”

  • Recenzja książki na Historia.org.pl

    "Wiek XX obfitował w konflikty. Mieliśmy do czynienia z dwiema wojnami uznanymi za światowe, wieloma konfliktami na tle religijnym, rasowym, narodowym etc. Dochodziło wówczas do masakr i przypadków ludobójstwa na każdym kontynencie, jednak przed widmem totalnej anihilacji rodzaju ludzkiego świat stanął tylko raz – w trakcie trzynastu październikowych dni 1962 roku. Na temat kryzysu kubańskiego napisano wiele, jednak wciąż odkrywane są kulisy wydarzeń, które miały miejsce 50 lat temu. Wojciech Kostecki, korzystając z bogatych źródeł obu stron konfliktu, przenosi czytelnika w czasie: do Białego Domu, kiedy prezydentem był Kennedy i na Kreml za rządów Chruszczowa."

    Pełny tekst recenzji
  • Audycja radiowa

    „Nie do końca wyjaśnione: Kryzys Kubański”
    (na stronie plik audio do odsłuchania)

    Narada prezydenta Kennedy'ego (pochylony nad stołem) z doradcami [Public domain], via Wikimedia Commons

    Narada prezydenta Kennedy’ego (pochylony nad stołem) z doradcami [Public domain], via Wikimedia Commons

Wtorek, 30 października 1962 r.

New York Times opublikował artykuł utrzymujący, że w dniach kryzysu Kennedy rozważał atak powietrzny na radzieckie bazy rakietowe na Kubie, ale z góry wykluczył możliwość przeprowadzenia inwazji na wyspę. Artykuł poważnie zirytował prezydenta. Dostrzegł w nim sugestię swojej słabości. Rosjanie mogą pomyśleć – uznał – że amerykańska stanowczość i prezentowanie blokady morskiej Kuby jako pierwszego kroku była tylko bluffem. To dokładnie odwrotny sygnał niż ten, który chciał przekazać Chruszczowowi.

Poniedziałek, 29 października 1962, rano

Amerykański samolot zwiadowczy RF-101 Voodoo wykonujący misję nad Kubą został ostrzelany przez artylerię przeciwlotniczą. Pilot zdołał wyprowadzić samolot spod ognia i bezpiecznie powrócił do bazy na Florydzie. Prezydent Kennedy zdecydował się nie nagłaśniać incydentu.

Poniedziałek, 29 października 1962

Prezydent Kennedy powołał do życia trzyosobowy komitet koordynacyjny w składzie: John McCloy jako przewodniczący oraz George Ball i Roswell Gilpatric. Komitet miał się zająć wszystkimi sprawami związanymi z likwidacją kryzysu. Nadzór nad jego działalnością Kennedy powierzył Ruskowi, McNamarze i ambasadorowi Stevensonowi. Wszyscy członkowie komitetu udali się do Nowego Jorku.

Niedziela, 28 października 1962, wieczorem

Nikita Chruszczow przekonał czołowe postacie we władzach partyjnych, by w celu zademonstrowania jedności ponownie udać się do Teatru Wielkiego. Wraz z nim na spektakl wybrali się: Kozłow, Breżniew, Susłow, Kosygin, Mikojan, Poliański, Demiczew, Iliczew i Szelepin.

Niedziela, 28 października 1962 r., w ciągu dnia

Rząd Kuby ogłosił deklarację. Oświadczono w niej, że: „Nie będzie gwarancji – o których mówi prezydent Kennedy – iż nie zostanie dokonana agresja przeciwko Kubie, jeżeli prócz danej przez niego obietnicy odwołania blokady morskiej nie zostaną zrealizowane m.in. następujące posunięcia (…)”. Deklaracja wymieniała dalej pięć warunków: położenie kresu amerykańskiej blokadzie gospodarczej oraz działalności wywrotowej i dywersyjnej, zaprzestanie pirackich ataków, powstrzymanie się przez Stany Zjednoczone od naruszania przestrzeni powietrznej i wód terytorialnych Kuby i, na koniec, zlikwidowanie bazy USA w Guantanamo. W Hawanie podano też do publicznej wiadomości rozkaz premiera rządu rewolucyjnej Kuby, który podkreślał, że Kuba w żadnym razie nie zgodzi się na loty nad jej terytorium jakichkolwiek obcych samolotów wojskowych, ponieważ narusza to jej suwerenność i stwarza warunki dla niespodziewanej napaści. Każdy obcy samolot wojskowy, który narusza obszar powietrzny Kuby – stwierdzał rozkaz – może napotkać tylko kubański „ogień zaporowy”.

Polskiemu dziennikarzowi, Leopoldowi Ungerowi, udało się porozmawiać z „Che” Guevarą. Jak później wspominał, usłyszał, że „gdyby on dowodził rakietami, to zostałyby one odpalone. Na cele w USA… Po to przecież tu się znalazły”.

Niedziela, 28 października 1962 r., godz. 11.00

W gabinecie prezydenta Kennedy’ego zebrali się jego doradcy. Teraz, gdy kryzys skończył się tak nagle, czuli się trochę nieswojo. Nieustannie padały słowa: „trudno w to uwierzyć” i „co by było, gdyby”.

Po chwili do gabinetu wszedł John Kennedy. Zebrani wstali.

Ostatnia narada trwała godzinę. Odwołano niedzielne loty wywiadowcze nad Kubą. Marynarka otrzymała rozkaz powstrzymania się w tym dniu od przeszukiwania jakichkolwiek statków. Kennedy polecił też przedsięwziąć odpowiednie środki w celu zapobieżenia ewentualnym próbom naruszenia amerykańsko-radzieckiego porozumienia przez kubańskich emigrantów.

Z ekranów telewizyjnych nie schodziły dramatyczne wiadomości na temat rozwiązania kryzysu: „Dzisiaj świat wydobył się z najgroźniejszego od końca drugiej wojny światowej niebezpieczeństwa całopalenia nuklearnego – relacjonował reporter. – W ciągu najbliższej półgodziny będziemy analizować wydarzenia, które doprowadziły do przełomu w tym kryzysie. Przełom ów nastąpił nagle dzisiejszego ranka w Moskwie. Sowiecki premier Chruszczow zakomunikował, że bazy sowieckich pocisków rakietowych na Kubie zostaną zdemontowanie, załadowane do skrzyń i wywiezione z powrotem do Związku Sowieckiego… W Waszyngtonie wywołało to natychmiastową przychylną reakcję Kennedy’ego. W specjalnym oświadczeniu stwierdził on, że propozycje Chruszczowa są ważkie i konstruktywne, że stanowią wkład w sprawę pokoju”.

Niedziela, 28 października 1962 r., godz. 9.00

W głośnikach aparatów radiowych rozległ się głos spikera: – Halo, halo. Mówi Moskwa. Nadajemy ważne oświadczenie. Chwilę później lektor zaczął odczytywać odpowiedź przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR na list prezydenta Kennedy’ego.

„Otrzymałem Pański list z 27 października br. Wyrażam zadowolenie i uznanie za przejawione przez Pana poczucie umiaru i zrozumienie ciążącej na Panu odpowiedzialności za utrzymanie pokoju światowego (…).

Aby jak najszybciej zlikwidować ten niebezpieczny dla pokoju konflikt, aby dać poczucie pewności wszystkim narodom pragnącym pokoju, aby uspokoić naród amerykański, który – o czym jestem przekonany – także chce pokoju, tak samo jak chcą go narody Związku Radzieckiego, rząd radziecki, uzupełniając wydane już wcześniej rozporządzenie w sprawie przerwania dalszych prac na stanowiskach przeznaczonych do rozmieszczenia broni, wydał nowe polecenie, aby broń, którą Pan nazywa ofensywną, zdemontować, przygotować do transportu i odesłać do Związku Radzieckiego”.

W radzieckiej ambasadzie w Hawanie odezwał się telefon. Na linii był prezydent Kuby, Osvaldo Dorticós.

– Radio podaje, że Związek Radziecki zdecydował się wycofać rakiety z Kuby – ogłosił.

– Amerykańskie radio jest zdolne puścić każdą kaczkę dziennikarską – zapewnił go Aleksiejew. – Ja nie mam żadnych wiadomości na ten temat.

– Tak, ale to jest audycja radia moskiewskiego…

Niedziela, 28 października 1962 r., wcześnie rano

Od rana w Waszyngtonie świeciło piękne, jesienne słońce. Do Białego Domu przybyli pierwsi z doradców prezydenta.

George Ball, przechadzając się wraz z McNamarą po ogrodzie różanym Białego Domu, popatrzył na kwiaty i powiedział:

– Wiesz, co mi to przypomina? Jest taki obraz Georgii O’Keefe – róża wyrastająca z czaszki barana.

Czekano na odpowiedź Nikity Chruszczowa.

W podmoskiewskiej daczy Chruszczowa w Ogariewie, 30 kilometrów od stolicy – gdzie przeniesiono obrady Prezydium KC KPZR – trwała nerwowa narada. Poza Nikitą Siergiejewiczem uczestniczyli w niej: marszałek Malinowski, Andriej Gromyko, sekretarz KC Leonid F. Iliczew — cieszący się zaufaniem Chruszczowa, kilku członków Prezydium KC i współpracowników premiera.

Wreszcie postanowienie, jakiej odpowiedzi udzielić Kennedy’emu, zapadło. Czas naglił jak nigdy dotąd. Zdecydowano, że znów, aby nie tracić cennych minut na szyfrowanie i telegrafowanie tekstu zostanie ona przekazana przez radio.

Sobota, 27 października 1962 r.

Tego dnia zarówno siły zbrojne Stanów  Zjednoczonych, jak i Związek Radzieckiego przeprowadziły kolejne próby z bronią jądrową. Obu dokonano w atmosferze, wykorzystując samoloty bombowe, które nie sprawiały tylu problemów w doświadczalnych eksplozjach, co rakiety. Bomba radziecka miała, jak na możliwości tej strony, niewielką moc – zaledwie 260 kiloton; amerykańska – już 800 i nosiła złowieszczy kryptonim „klęska” (Calamity).

Sobota, 27 października 1962 r., godz. 19.45

Po wyjściu Dobrynina Robert Kennedy zamyślił się. Wiedział, że kontakty ambasadora z Moskwą odbywają się za pośrednictwem amerykańskiej kompanii Western Union. Zaszyfrowane depesze odbiera z ambasady pracownik kompanii, przyjeżdżając po nie na rowerze. Czy to najlepsza droga? Prokurator generalny postanowił zatelefonować do Gieorgija Bolszakowa i zaproponować spotkanie.

Rozmowa odbyła się w samochodzie zaparkowanym w pobliżu domu radcy. Wykorzystując ten najtajniejszy kanał łączności, Robert Kennedy jeszcze raz podkreślił, że prezydent „nie zdoła powstrzymać wojskowych w ciągu najbliższej doby, jeśli nie otrzyma pozytywnej odpowiedzi z Moskwy”.