Do Białego Domu przybył Andriej Gromyko. Towarzyszył mu wiceminister W. Siemionow i ambasador Anatolij Dobrynin. John Kennedy oczekiwał gości wraz z Deanem Ruskiem i Llewellynem Thompsonem. Po wymianie powitań prezydent posadził swego gościa na sofie.
Radziecki minister spraw zagranicznych spojrzał w swoje notatki i przeczytał:
– Co do radzieckiej pomocy dla Kuby, to otrzymałem instrukcje, aby ukazać jasno, że pomoc Związku Radzieckiego przyczynia się jedynie do umocnienia zdolności obronnych Kuby i rozwoju jej pokojowej gospodarki. Przeszkolenie Kubańczyków przez specjalistów radzieckich w posługiwaniu się bronią przeznaczoną do obrony ich kraju nie stanowi dla nikogo zagrożenia. Dlatego, w imieniu rządu radzieckiego i osobiście przewodniczącego Chruszczowa, apeluję, aby pan prezydent nie pozwolił na żadne działania wobec Kuby, które byłyby nie do pogodzenia ze sprawą pokoju i Kartą Narodów Zjednoczonych.
– Przyznaję – odparł Kennedy – że od lata tego roku kwestia kubańska stała się rzeczywiście poważna. Jednakże Stany Zjednoczone nie żywią zamiaru dokonania inwazji na wyspę. Tymczasem, poczynając od lipca, Związek Sowiecki zaczął rozbudowę potencjału wojskowego na Kubie. Wobec braku zagrożenia inwazją trudno pojąć tę zmianę w dotychczasowej polityce sowieckiej. Co więcej, dostawy broni na Kubę głęboko zaniepokoiły opinię amerykańską, o czym mógł się przekonać ambasador Dobrynin. Jako prezydent powstrzymuję Amerykanów, którzy są zwolennikami wtargnięcia na Kubę, ale Rosjanie powinni zrozumieć, że ich działania na Kubie są niezwykle poważne. Nie wiem, do czego to wszystko może nas doprowadzić.
Filed under: Przebieg wydarzeń |