Sytuacja w Komitecie Wykonawczym zaczęła się klarować. Protagoniści z obu stron przekonali się, że każde wyjście pociąga za sobą konsekwencje, których początkowo nie dostrzegano. Ewentualna riposta Związku Radzieckiego budziła coraz poważniejsze obawy większości zebranych. Wspominano znaną impulsywność Nikity Chruszczowa. Zaczęli przeważać zwolennicy blokady. Swoje stanowisko zmienił Douglas Dillon:
– Przekonują mnie argumenty Boba Kennedy’ego – oznajmił. – Jako Amerykanie powinniśmy być wierni sobie. Niezapowiedziany atak nie mieści się w naszych tradycjach! I powiem coś jeszcze. Blokadę można ustanowić, nie tracąc możliwości dokonania później nalotu bombowego na sowieckie rakiety. Jeśli najpierw przeprowadzimy atak lotniczy, wszystkie inne możliwości odpadną.
– W takim razie – podsumował Robert McNamara – nie powinniśmy przedstawiać prezydentowi tych dwóch wariantów, które omawialiśmy – uderzenia z powietrza i blokady morskiej – jako alternatywy. Niech blokada będzie naszym pierwszym wyjściem z sytuacji. Listę kontrabandy ograniczymy na początek do broni ofensywnej. Jeśli to nie wystarczy, prezydent będzie miał w czym wybierać. Będzie mógł rozszerzyć naszą listę o inne ładunki, na przykład o ropę, albo zarządzić atak lotniczy, a nawet na koniec, inwazję. Jeśli zawiedzie jedna forma nacisku, to będzie można zastosować następną, bardziej dotkliwą. Zaczynając od najlżejszej, nic nie tracimy!
Filed under: Przebieg wydarzeń |