W Pokoju Sytuacyjnym w Białym Domu pojawił się Pierre Salinger. Na ścianach pomieszczenia rozwieszono olbrzymie mapy Kuby i przyległych obszarów morskich, bez przerwy stukotały dalekopisy. Na Salingera czekał już McGeorge Bundy, by z polecenia prezydenta wtajemniczyć go wreszcie w rozwój wydarzeń.
Bundy oświadczył sekretarzowi prasowemu, że Stany Zjednoczone znajdują się na krawędzi wojny nuklearnej. Na Kubie zostały wykryte radzieckie rakiety, mogące zniszczyć Waszyngton, Nowy Jork i wszystkie inne większe miasta na wschodnim wybrzeżu i na południu kraju. Prezydent zamierza doprowadzić do usunięcia tych rakiet z wyspy, zanim osiągną gotowość bojową. W tym celu zastosuje prawdopodobnie blokadę Kuby. Następny krok uczyni Chruszczow i, jak się wyraził Bundy: „Po prostu nie wiemy, co on może zrobić”.
Do głębi poruszony, Salinger skierował się do swego biura. Na biurku leżała koperta – polecenie przygotowania rodziny do ewakuacji z Waszyngtonu na wypadek ataku nuklearnego na stolicę. Procedurę stosowaną w takich sytuacjach przedstawiono Salingerowi dwa lata wcześniej, gdy obejmował swój urząd. Wiedział, że on sam zalicza się do osób, które zostaną ewakuowane wraz z prezydentem. Nikt jednak – nawet prezydent – nie może zabrać ze sobą rodziny. Ta, spakowana i gotowa do drogi, ma oczekiwać sygnału nakazującego udać się w wyznaczone miejsce poza Waszyngtonem i tam dołączyć do żon i dzieci innych członków personelu Białego Domu. Pracownik, który przekazywał instrukcje, powiedział wtedy Salingerowi: „Jeśli kiedykolwiek otrzymasz rozkaz ewakuacji wraz z prezydentem, staniesz w obliczu najcięższej przeprawy jakiej doświadczyłeś w życiu. Będziesz musiał powiedzieć swojej rodzinie: »Do widzenia – jesteście zdani na siebie«”.
Filed under: Przebieg wydarzeń |